piątek, 30 sierpnia 2013

Wibobox oraz słów kilka

Jestem złą blogerką... bardzo zła! Powinnam dostać baty! :) Zapomniałam wam pokazać wibobox który dostałam już bardzo dawno temu:D  przesyłce znalazły się produkty na których wybór miałyśmy wpływ;) Kilka niestety mi się zdublowało z rzeczami które już posiadam, ale to nie problem, ktoś zawsze jest chętna na małe  prezenty. Przy okazji zepsuł mi si ę komputer, więc proszę o cierpliwość jeśli chodzi o maile i komentarze, jeśli nie dostaniecie odpowiedzi proszę o przypomnienie bo przez korzystanie z internetu przez telefon trochę sobie namieszałam:D


W tym pudełku znalazłam

1 Matowe lakiery -  strasznie jestem ich ciekawa, chociaż mam dziwne wrażenie, ze będą słabo kryć.


 2 Szminki których recenzje znajdziecie tutaj: <KLIK>


 3 Paletę korektorów


 4 Utwardzacz i przyśpieszacz wysychania


5 Dwa tusze, kultowy eyeliner którego jeszcze nigdy nie miałam oraz  żel do brwi, który podobno zmienił szczoteczkę.


 6 Trzy paletki cieni w dość podstawowych kolorach, jak dla mnie szału nie ma.


7 Puder, który w opakowaniu wygląda trochę pomarańczowo.


A tak wygląda mix wszystkiego:D

:

Przy okazji chciałam wam podziękować, za ciepłe przyjęcie mojego filmu. Za wszystkie komentarze, które pomogą mi ulepszyć kolejne filmy. Nie bójcie się mnie krytykować dopóki nie jesteście wulgarne chętnie was wysłucham, dopiero zaczynam, jeszcze peszę się przed kamerą i potrzebuje wskazówek. Jeśli chcecie mi coś poradzić to będę wam bardzo wdzięczna.
Nagram już kilka filmów, ale nie wiem czy, każdy pójdzie w świat, bo na niektórych się sobie bardzo nie podobam:D Jeśli chcecie zaproponować tematy filmów to również nie mam nic przeciwko, zobaczę co da się zrobić;)

Miłych snów dziewczyny, dzięki za wsparcie!



poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Neon splash

Dziś zdobienie czarno neonowe w sam raz na zakończenie lata które wielkimi krokami od nas ucieka:) Chciałam coś kolorowego letniego dlatego bez wahania sięgnęłam po intensywne barwy odblaskowych lakierów. Bazę postanowiłam utrzymać w stonowanym odcieniu, czarny wydał mi się idealny. Do tego 3 kolorowe bransoletki które właściwie zainspirowały mnie do tego zdobienia(wybrałam je sobie z sklepu na allegro z którym podjęłam współpracę<klik> jakiś czas temu, zrobię wam post zbiorczy dotyczący taniej biżuterii). Nosiłam to zdobienie bardzo długo, niby tyle kolorów na raz a miałam wrażenie, ze do wszystkiego pasuje:)


Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną, dziewczyny trzymajcie kciuki bo bardzo mi zależny na tej pracy! :D

 
  








sobota, 24 sierpnia 2013

Moje zakupy online

Dziś post w nietypowej wersji. Zdecydowałam się nakręcić dla was filmik. Nie wiem jeszcze, czy zacznę regularnie nagrywać ale musiałam się przekonać jak to jest;) Zapraszam na film o kosmetycznych i nie tylko zakupach z ebay.com oraz buyincoins.com. Koniecznie dajcie znać co myślicie o moim debiucie;) Chętnie usłyszę również krytykę, w końcu dopiero zaczynam:)





Poniżej znajdziecie linki do produktów o których wspomniałam w filmie:

Pędzel:
http://tnij.org/zbzq

Zegarek:
http://tnij.org/zbzt

Usta:
http://tnij.org/zbz0

Obudowa:
http://tnij.org/zbz4

BB Cream intense balm:
http://tnij.org/zbz7

BB Cream Holika Holika Pettit Essentials:
http://tnij.org/zb0i

Statyw:
http://tnij.org/zb3w

Klipsy do stanika:
http://tnij.org/zb3q

Guma do klawiatury:
http://tnij.org/zb3r

Szczotka:
http://tnij.org/zb3t

Organizer:
http://tnij.org/zb3u



sobota, 17 sierpnia 2013

Hydra Adapt Cera normalna i delikatna

Pielęgnacja twarzy jest dla mnie niezwykle ważna. Mimo, ze mam dopiero 22 lata wiem, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Oczywistym jest, że  to kosmetyki kolorowe są moją największą pasją, ale by zachować  młody wygląd bardzo dużą uwagę przywiązuję do  pielęgnacji. Na skórę na twarzy nie mogę narzekać jeśli chodzi o wypryski,  w tej kwestii jest raczej bezproblemowa. Niestety jest bardzo sucha, naczyniowa i delikatna co daje się we znaki szczególnie teraz przy upałach. Właśnie dlatego postanowiłam dać szansę kremowi Garnier do cery normalnej i delikatnej z filtrem 20spf.



Krem Hydra Adapt  ma 50 ml i kosztuje ok. 16zł, ostatnio często widuje go za ok. 10 w promocji. To co mi się bardzo podoba to żółty, bardzo radosny kolor opakowania. Dużym plusem jest mała tubka z wygodnym aplika torem, dzięki rozmiarowi świetnie sprawdzi się w wyjazdowej kosmetyczce.  Jest łatwo dostępny, widuję go  w każdej drogerii. Konsystencja jest dość rzadka, wchłania się bardzo szybko i nie zostawia po sobie lepkiej warstwy, co w lato jest bardzo ważne.  Do tego filtr 20 SPF, zawsze lepiej, szczególnie gdy na co dzień nie stosujemy filtrów, nieświadomie pomożemy troszkę naszej buzi;) Zapach bardzo ładny, przyjemny raczej nie do opisania. Ten krem do twarzy używałam tylko na dzień bo na noc jest dla mojej suchej cery zdecydowanie niewystarczający.  Producent obiecuje nam 24 godzinne nawilżenie oraz ochronę skóry oraz blask. A jak się sprawdził u mnie?


Na początku bardzo polubiłam ten krem. Ma lekką, nietłustą konsystencje, która  szybko się wchłania ale pozostawia na naszej skórze efekt glow. Makijaż trzyma się na nim dobrze, nic nie spływało. Zaraz po zastosowaniu twarz była bardzo miękka i czułam, ze nie jest przesuszona. Widziałam jego recenzje na innych blogach i dziewczyny były raczej  zadowolone. Byłam do niego pozytywnie nastawiona ale niestety powyższe efekty nie utrzymały się długo,  to było tylko pierwsze wrażenie.  Po kolejnych testach zauważyłam, ze częściej pieką mnie oczy, myślałam, ze to od alergii ale okazało się, ze to krem je tak podrażnia mimo, ze nie kładę go bezpośrednio pod oczami.  Jednego dnia gdy  posmarowałam min okolice oczu to myślałam, ze mi wypłyną a ja zapłakałam się ma śmierć.  Niestety wychodzi na to, ze krem nie sprawdzi się na delikatnej cerze. Jeśli chodzi o nawilżenie tu też okazało się, ze to efekt tymczasowy, wieczorem po zmyciu makijażu czułam pieczenie i suchość, krem na noc i nadzień  od Garniera nie radził sobie używany wieczorem. Musiałam się ratować olejkiem arganowym i moim ukochanym kremem( o którym mam napisać ale jakoś mi schodzi:D).  Po regularnym codziennym stosowaniu zauważyłam pogorszenie stanu cery, dotykając twarzy pod palcami wyczuwam grudki których wcześniej nie było, na nosie pojawiło się więcej zaskórników. Nie jest to produkt dla mnie, odstawiam go i nie zużyję do końca bo nie chcę pogarszać stanu skóry. Wracam do sprawdzonych kremów i na razie nie bawię się w nowości:)
Jeśli chcecie poczytać więcej opinii zapraszam na KWC


czwartek, 15 sierpnia 2013

infinity&love

Jeśli zaglądacie na mojego bloga głównie z powodu paznokci to pewnie zdążyłyście zauważyć, ze ostatnio mało u mnie nowych zdobień. Nie wiem czemu, ale poczułam jakieś wypalenie. Przez upały lakiery bąblowały i wyglądały okropnie, nie miałam nawet chęci siedzieć nad wzorkami bo wiedziałam, że kilka warstw + upalne temperatury to nie jest dobre połączenie. Gorąco wpłynęło też negatywnie na mój mózg... po prostu nie miałam pomysłów.



Niedawno sklep Who? wysłał mi prezent w postaci bransoletki. Miałam już jedną błękitną ozdobę z napisem love od nich, którą wygrałam chyba z rok temu. Od tamtej pory nosiłam ją praktycznie codziennie i świetnie mi służyła dlatego z chęcią przyjęłam taką niespodziankę . Prostota, przekaz i funkcjonalność w jednym. Uwielbiam nosić coś na nadgarstku, wydaje mi się, ze dodatkowo podkreśla to paznokcie i przyciąga uwagę w kierunku dłoni.  Gdy otrzymałam tą nową, ze znakiem nieskończoności pomyślałam, ze razem będą wyglądać idealnie. I okazało się, że mam rację. Gdy je zobaczyłam na nadgarstku, pomyślałam, ze muszę zrobić zdobienie które będzie do nich pasować. Takie cuda nie mogą istnieć bez należytej oprawy.  Siadłam i myślałam co wyglądało by dobrze...  I jak zwykle najprostsze pomysły okazują się najlepsze;)
Dajcie koniecznie znać jak wam się podoba;)


Do zdobienia użyłam:
Rózowy - sensique 250
Czarny - Golden Rose do zdobień
Złoto - Eclare
Złota mgiełka Miyo mini drops











Na urodziny mam zamiar sobie zamówić bransoletkę z napisem ewalucja, żeby uczcić to, jak dużo osiągnęłam pod tym pseudonimem. Jeśli nie śledzicie mojego fb <KLIK>  to jeszcze nie nie wiecie, że JESTEŚCIE WIELKIE!



Ponad 2000 obserwatorów ♥
Ponad 1 000 000 wyświetleń ♥
Ponad  18 000 komentarzy ♥

Nie mogłam sobie wymarzyć, że mój blog będzie kiedyś tak popularny. Dziękuję wszystkim moim obserwatorom na blogspocie ale również wszystkim tym Anonimowym obserwatorom. Dziękuję każdemu kto zostawił tu  komentarz i tym pozostałym, którzy są tylko(i aż) odwiedzającymi. Wszyscy wy dajecie mojemu blogowi duszę! Doceniam wasz wkład w istnienie tego miejsca, bez was mój blog byłby niczym. Obyśmy trwali w tym miejscu przez kolejne lata:)


Słoneczny post.

Nie wiedziałam jaką recenzję dziś napisać, z początku miał to być zestaw do włosów, później chciałam wreszcie opisać mój ukochany krem, dalej doszłam do wniosku, że pokażę paznokcie... Te dylematy:p Poszłam ze sobą na kompromis, nie wiem o czym pisać to napiszę o niczym:D Niczym konkretnym.

Zacznę od tego, że lato powoli od nas ucieka, wieczory są chłodniejsze i krótsze. Czuję, że powoli powoli zbliżają się moje 22 urodziny, powoli kończą się wakacje, powoli wracam do Warszawy.  Mimo wszystko w dzisiejszym poście pomyślałam, ze pokażę wam mój plażowy niezbędnik.  Chciałam zrobić tego posta wcześniej ale jakoś mi się nie składało. Dodaję go bardziej jako ciekawostkę, nie poradnik - w końcu każdy wie co chce ze sobą zabrać gdy idzie się opalać:)  Mam nadzieje, że będzie jeszcze kilka słonecznych dni;) i kto wie, może podpatrzycie u mnie coś ciekawego?

1 Cleanic chusteczki do demakijażu(świetnie sprawdzają się na wyjazdach,jedną chusteczką zmywam cały makijaż:)) zabieram ze sobą gdy idę na plażę nie bezpośrednio z domu.

2 Balsam do ust Pat&Rub, ostatnio mój must have dla suchych ust. Świetnie nawilża, ładnie pachnie i ma w sobie SPF 15

3 Okulary z filtrem, żeby nie straszyć później czerwonymi oczami. Ten model dostałam od Firmoo rok temu, wciąż świetnie mi służą. Przy okazji chcę was zapytać czy jesteście zainteresowane konkursem w którym można wygrać okulary z tej strony? Dostałam dziś maila od przedstawiciela firmy i nie wiem czy się w to bawić?

4 Filtr do ciała to podstawa. Zazwyczaj używam 30 na ciało i 50 na twarz. Te z lirene mi się bardzo fajnie sprawdzają. Warto chronić skórę, szczególnie gdy wystawiamy ją na bezpośrednią ekspozycję a poalić i tak się opalimy;)

5 Przekąska musi być! Moje ukochane orzechy nerkowca i banany.  Na zdjęciu zabrakło jeszcze wody do picia;)

6 Odświeżające chusteczki przydadzą się gdy będziemy chciały wskoczyć sportem w ubrania a żel antybakteryjny z B&Bw używam przed jedzeniem na plaży, czy przed replikacją filtru na buzię albo po prostu gdy czuję, ze moje ręce zaczynają się kleić.

7 Ręcznik żeby mieć na czym oprzeć głowe:D

8 Kapelusz, żeby ochronić trochę głowę i włosy.

9 Kostium, żeby nie siedzieć na plaży w ubraniu:)


Słońce w tym roku dawało czadu i mimo, że używałam filtrów na buzię wyszło mi bardzo bardzo dużo piegów. Chyba jeszcze nigdy nie miałam takiego wysypu. Kiedyś ich nie lubiłam, teraz pokochałam więc cieszy mnie widok tych "pocałunków słońca".


Dziś też mała informacja, postanowiłam założyć Ask Fm. Na blogu często gubią mi się pytania od was:(  Nie każdy widzi u góry zakładkę "zadaj pytanie". Nie chcę omijać pytań, bo wiem, ze niektóre są dla was naprawdę ważne. Dlatego, żeby mieć wszystko w jednym miejscu zapraszam tutaj http://ask.fm/ewalucja. Zobaczymy z czasem czy ten pomysł się przyjmie;)





wtorek, 13 sierpnia 2013

Kwiatowe naklejki wodne

Naklejki wodne sprawdzają mi się świetnie gdy nie mam za dużo czasu. Lubię jak na paznokciach coś się dzieje a nie zawsze mam ochotę bawić się w ręczne zdobienie. Ostatnio mam jakoś mniej czasu na ozdabianie paznokci dlatego postanowiłam postawić na ten sposób

Ten egzemplarz dostałam od sklepu Promoto-Promoto który sprzedaje na allegro różne tanie gadżety, produkty do paznokci, włosów, biżuterie itp. Miałam możliwość wybrania sobie produktów za ustaloną wcześniej kwotę i jest ich taaak dużo, bo większość rzeczy które tam znalazłam kosztują ok 5 zł(a nawet często mniej). Ten naklejki kosztują 2,25 i jest ich w komplecie 20(czyli na dwa razy). <KLIK> Nakładanie ich okazało się w praktyce banalnie proste, a efekt mnie oczarował. Zdobienie paznokci jeszcze nigdy nie było tak łatwe! Wystarczy zdjąć folie ochronną, zamoczyć wycięty wcześniej kształt w wodzie, po ok 10 sekundach odkleić od tekturki wzór(najlepiej robić to pęsetą) i nałożyć go na paznokieć a następnie utrwalić to bezbarwnym topem i gotowe!

Polecam ten sposób każdej z was, jeśli marzycie o ładnie podkreślonych paznokciach a nie macie talentu oraz cierpliwości do ozdabiania paznokci.














czwartek, 8 sierpnia 2013

Volume Million Lashes excess Mascara

Dawno nie mieliśmy tak słonecznego lata, jestem zakochana w tej pogodzie ale mimo wszystko przez bardzo wysoką temperaturę  nie mam siły pisać dla was posty:D Najchętniej spędziłabym cały dzień w wodzie.  Ale dość tego lenistwa, dziś z samego rana zebrałam się, żeby napisać wam o nowym tuszu loreal. Makijaż oczu nie istnieje dla mnie bez podkreślonych rzęs.  Dlatego tusz to mój wielki przyjaciel, zaraz po różu:)  Ten egzemplarz dostałam do testów i przyszedł czas by się wypowiedzieć:D



Dziś tematem przewodnim jest produkt loreala Volume Million Lashes excess. Z rzeczy technicznych to tusz do rzęs w kolorze extra Black. Jego cena bez promocji to ok. 50 zł, więc zaliczyłabym go do tych droższych.  Sama zdecydowanie sięgam po tańsze produkty, tak do 30 zł.  Opakowanie zawiera 10ml produktu.  Design bardzo przypadł mi do gustu, czerwono złote kolory są eleganckie i łatwo rzucają się w oczy(co szczególnie ważne gdy zginie nam tusz i szukamy go w wielkiej kosmetyczce :D) Producent  informuje również o  wyjątkowo gęstej szczoteczce która wzbogacona jest włoskami typu excess( cokolwiek to znaczy:D)  Maskara ma za zadanie pogrubić oraz  idealnie podkreślić każdą rzęsę,  nadać efekt  głębokiej czerni… w skrócie mówiąc „efekt miliona rzęs” Czy to co obiecuje producent jest spełnione? Hmm…

Teraz powiem wam co ja o niej sądzę i czy producent nie przesadził z tymi zapewnieniami. Zacznę od tego, że  kolor  naprawdę jest bardzo głęboki i czarny, co do tego nie mam zastrzeżeń. Nowy tusz jest bardzo rzadki, im dłużej leży tym jego konsystencja jest przyjemniejsza w użyciu. Szczoteczka jest duża, dla mnie za duża, za każdym razem gdzieś się nią pobrudzę i gdy mam już pomalowane oko cieniami staje się to bardzo irytujące.  Ostatnio miałam robiony zabieg trwałego podkręcania rzęs( o tym już niedługo) więc nie sugerujcie się podkręceniem, ponieważ ten produkt wam go nie zapewni.  O ile efekt po jednej warstwie jest super, bo rzęsy są ładnie wydłużone, czarne i rozdzielone to niestety po nałożeniu kolejnej stają się trochę jak „nóżki muchy” za grube, lekko sklejone z grudkami na końcu. Bardzo ciężko malowało mi się dolne rzęsy, tu też szczoteczka mi się nie sprawdziła. Na zdjęciach poniżej pokażę wam jedną warstwę, która moim zdaniem jest całkowicie wystarczająca.  Nie jest to na pewno najlepszy tusz do rzęs, szczególnie za tą cenę.  Po całym dniu z produktem na rzęsach(dodam, że był to upalny dzień) tusz osypał mi się pod oczami, w chłodniejsze dni nie miałam tego problemu.  Z efektu na rzęsach jestem zadowolona ale nie na tyle, żebym do niego wracała, inne tańsze tusze zapewnią mi podobny wygląd za niższą cenę… a jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać?:)  Opinie na KWC są podzielone, standardowo, bo każdemu pasuje coś innego . 

     
  PRZED/PO




poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Męski kącik: trochę o pielegnacji

        Dziś zapraszam na dość nietypowy post. Tym razem recenzja napisana przez mojego chłopaka. Proszę o wielkie oklaski dla niego:p Powiem wam, ze jestem w szoku, naprawdę profesjonalnie podszedł do sprawy:) Mam nadzieje, że wam również się spodoba:)

Ta daaam!

Jeszcze nie tak dawno temu mój kosmetyczny niezbędnik ograniczał się wyłącznie do produktów takich jak dezodorant, mydło, szampon itp. Moje kryteria wyboru kosmetyków nie były zbyt wygórowane: ma spełniać swoją funkcję i ładnie pachnieć. W skrócie: typowy facet.
        Bycie partnerem blogerki kosmetycznej jednak zobowiązuje i w końcu trzeba o siebie lepiej zadbać. Z myślą o takich mężczyznach jak ja powstała nowa linia Lirene MEN, która obejmuje kosmetyki z serii Energy ON, Cool ON, Relax ON oraz Fresh ON.

Od jakiegoś czasu testuję trzy produkty z linii Lirene MEN:
- balsam po goleniu Cool ON,
- żel do mycia ciała, twarzy i włosów Relax ON,
- krem do twarzy Energy ON.

Przyciągnijcie więc do monitora swoich mężczyzn znudzonych czekaniem, aż przejrzycie wszystkie blogowe nowinki, ponieważ dzisiejszy post powstał specjalnie dla nich.




Balsam po goleniu Cool ON

        Każdy chłopiec marzy o chwili, kiedy będzie mógł sięgnąć po maszynkę i ogolić swój zarost tak jak jego tata. Kiedy przychodzi ten moment niestety czar pryska jak bańka mydlana, a czynność, która wydawała się być tak męska, łatwa i przyjemna często okazuje się być bolesna. Zacięcia i podrażnienia skóry skutecznie zniechęcają mężczyzn do golenia twarzy.
        Lirene postanowiło wyjść naprzeciw tym problemom i wypuściło na rynek balsam po goleniu w trzech różnych wersjach: do skóry normalnej (Energy ON), do skóry dojrzałej (Relax ON) oraz do skóry wrażliwej (Cool ON).
       Balsam, który dostałem przeznaczony jest do skóry wrażliwej, a jego głównym zadaniem jest kojenie i łagodzenie podrażnień po goleniu. Z zaciekawieniem przystąpiłem do testów, ponieważ nie znalazłem jeszcze swojego ideału, który sprostałby moim oczekiwaniom. Pierwszym plusem dla balsamu od Lirene jest jego opakowanie – mój poprzedni balsam był w szklanej, nieporęcznej butelce, z której produkt spływał na rękę godzinami. Na szczęście Lirene uniknęło tego błędu i zastosowało tubkę, dzięki której możemy od razu wycisnąć jej zawartość. Kiedy już wycisnąłem odrobinę balsamu i nałożyłem go na świeżo ogoloną twarz zauważyłem, że kosmetyk ma przyjemną konsystencję i dobrze się wchłania - nie ma problemu z białymi smugami, czy śliską powierzchnią na twarzy nawet przy nadmiernej ilości produktu. Balsam spełnia swoją rolę i łagodzi podrażnienia powstałe przy goleniu, a także powoduje przyjemne uczucie chłodu na twarzy. Po dłuższym stosowaniu zauważyłem, że moja skóra stała się gładsza i lepiej nawilżona.




Żel do mycia ciała, twarzy i włosów Relax ON

        Dla niektórych kąpiel to tylko rutynowa czynność powtarzana wyłącznie w celu utrzymania higieny. Dla mnie jest to coś więcej: jest to czas, w którym mogę pobyć sam, odprężyć się i pomyśleć nad swoim życiem. Niestety mój relaks nie wszystkim się podoba ze względu na wysokość rachunków i czas zajmowania łazienki :)
        Lirene przygotowało żel pod prysznic dla mężczyzn w czterech różnych wariantach: Energy ON, Cool ON, Relax ON i Fresh ON.
        Do testów dostałem żel z serii Relax ON (Przypadek? Nie sądzę). Od razu spodobało mi się minimalistyczne opakowanie produktu – nie lubię udziwnionych, kosmicznych kształtów tak jak u innych producentów, dlatego prosty kształt prostopadłościanu przypadł mi do gustu. Po otwarciu produktu niestety się rozczarowałem. Jak już pisałem na początku posta: lubię kiedy kosmetyki ładnie pachną. Testowany żel ma chemiczną woń złożoną z bliżej nieokreślonych aromatów. Nie wiem jak jest w przypadku innych serii, ale w przypadku Relax ON producentowi wyraźnie zabrakło fantazji i odwagi, aby wyjść poza schemat typowych męskich kosmetyków do mycia ciała . Ogólnie produkt spełnia swoją podstawową funkcję: można się nim myć (choć jak dla mnie pieni się trochę za słabo). Na opakowaniu możemy przeczytać, że żel można stosować również do mycia włosów – sprawdziłem to i na myśl przychodzi mi jedno zdanie: „Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”. Włosy stają się sztywne i ciężko je ułożyć, ale przypuszczam, że Panowie z krótszymi włosami nie powinni mieć zastrzeżeń.




Krem do twarzy Energy ON

     Ten produkt zostawiłem sobie na deser :) Wśród mężczyzn stosowanie kremów do twarzy to wciąż temat tabu. Główną barierą jest honor mężczyzny oraz opinie jego kolegów. Ja jednak przełamałem niedawno pierwsze lody i stosowanie kremu do twarzy powoli staje się moją codziennością.
       Dla odważnych mężczyzn Lirene przygotowało trzy warianty kremu do twarzy: nawilżający dla każdego typu skóry, łagodzący dla skóry wrażliwej oraz wygładzający dla skóry dojrzałej.
     Krem, który miałem przyjemność testować pochodzi z serii Energy ON. Produkt wyposażony jest w wygodną pompkę, dzięki której za jednym przyciśnięciem uzyskamy idealną ilość do wysmarowania całej twarzy. Krem bardzo dobrze się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Po zaaplikowaniu produktu wyraźnie można zaobserwować zwiększenie nawilżenia oraz gładkości skóry, a dzięki zastosowaniu Mentolu w składzie kremu można poczuć przyjemne uczucie chłodu i świeżości.



Podsumowanie:

Balsam po goleniu Cool ON
Muszę szczerze powiedzieć, że ten produkt mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się po nim niczego wielkiego, ale okazał się być lepszy od mojego poprzedniego balsamu, który był droższy aż o 10zł. Pamiętajcie: droższe nie zawsze znaczy lepsze. :)

Żel do mycia ciała, twarzy i włosów Relax ON
O ile poprzedni produkt mnie zaskoczył, to ten całkowicie mnie rozczarował. Po opakowaniu myślałem, że w środku spotka mnie coś lepszego niż „tanie mydło w płynie”, ale jak to mówią: „Nie oceniaj książki po okładce”.


Krem do twarzy Energy ON
Na temat tego produktu rozpisałem się najmniej, ale to właśnie on spodobał mi się najbardziej z całej trójki. Krem do twarzy stał się teraz stałym członkiem mojego kosmetycznego niezbędnika i nie wstydzę się tego – dopiero teraz z nawilżoną i gładką skórą czuję się przystojny :)


piątek, 2 sierpnia 2013

Mroźne Mochaccino

Cześć dziewczyny!

     Może niektóre z was pamiętają, że  jakiś czas temu( a dokładniej  w marcu <KLIK>) rozjaśniłam lekko włosy sprayem Joanna. Minęło już prawie 5 miesięcy i wymyśliłam, że chcę ujednolicić kolor.

     Zaczęłam przeglądać fora internetowe w poszukiwaniu idealnych farb do włosów. Miałam opory przed trwałą koloryzacją więc metodą dedukcji postanowiłam wypróbować  farby bez amoniaku Casting od Loreal. I tu zaczęły się schody… bo jaki kolor wybrać?  Na początku odpadły bardzo ciemne i bardzo jasne odcienie. Chciałam coś naturalnego, ze złotym refleksem.  Czytając opinie innych zauważyłam, ze bardzo często kolor farby do włosów wychodzi ciemniejszy niż byśmy tego chciały, wiec musiałam być jeszcze ostrożniejsza. Pamiętam, że 6 lat temu tuż przed weselem na które byłam zaproszona pofarbowałam się szamponetką w kolorze ciemna czekolada i wyglądałam paskudnie.  A wiec musiałam uważać by nie powtórzyć tego błędu. Nazwy Castinga są bardzo kuszące ale nie dajmy się omamić i zawsze patrzmy również na „numerki”.  Posiłkując się poradnikiem u Mysi wybrałam Casting 613 Mroźne Mochaccino ( 6- czyli ciemny blond, 1 i 3 refleks refleks popielato-złocisty). Po pofarbowaniu i wysuszeniu włosów kolor bardzo mi się spodobał, nie jest aż tak mroźny jak sugerowałaby nazwa ale zdecydowanie nie jest też bardzo ciepły. Co dokładniej sądzę o tej farbie? O tym przeczytacie dalej:)

Poniżej możecie zobaczyć co znajduje się w zestawie czyli rękawiczki, odżywka, aplikator, emulsja i farba oraz instrukcja:







Ta farba do włosów okazałą się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Używam jej już drugi raz i efekt znowu bardzo mnie zadowolił. U mnie spłukuję się z włosów po ok. 3 tygodniach , ale nie całkowicie. Zostawia po sobie troszkę chłodniejszy odcień na włosach.  Uwielbiam w niej to, że jej zapach nie jest bardzo drażniący, dla mnie wręcz przyjemny.  Na moje bardzo długie włosy wystarcza jedno opakowanie, co jest rzadkością, za to duży plus. Cena to ok. 26 zł, ale często da się ją kupić w promocji za 18-20 zł. Nie zauważyłam negatywnego wpływu na moje włosy, zaraz po farbowaniu miały bardzo ładny połysk i niesamowitą miękkość(zapewne po dołączonej do zestawu odżywce). Farbę nakładałam sama  i nie miałam z tym problemu, wiec wnioskuję, ze jest łatwa w obsłudze. Sama zawartość jest dobrze przemyślana, aplikator wygodny, rękawiczki wytrzymałe, zmieszaną farbę w trakcie farbowania można włożyć do pudełka by się nie przewracała(bardzo wygodna sprawa gdy farbujemy się same). Zaraz po nałożeniu jej na włosy, warto sprawdzić czy nie pochlapałyśmy się po szyi/uchu itp. ponieważ świeży produkt można łatwo zmyć.  Ja trzymałam farbę na włosach ok. 20 minut i otrzymałam jasny brąz który przy każdym myciu lekko zmieniał odcień.  Produkt bardzo dobrze wyrównał kolor moich włosów. Czy do niej wrócę? Na pewno!
Dość teorii, czas na zdjęcia:

1  Przed/ Po (od razu po farbowaniu)


 PO:





Po pierwszym myciu:











W trakcie spłukiwania się koloru:

w cieniu


w słońcu
Kolor przed drugim farbowaniem: po 4 tygodniach 




Na koniec mam mały apel. Ostatnio dostałam kilka komentarzy na temat tego, że jestem gruba.Rozumiem, że nie każdemu mogę się podobać i nie twierdzę, że jestem doskonała ale prosiłabym o niezaśmiecanie mojego bloga takimi stwierdzeniami, bo jest to blog kosmetyczny a nie o diecie i ćwiczeniach. Rozumiem, że w pewnym sensie pisząc bloga staję się osobą publiczną, ale wolałabym, żebyście oceniały moją pracę a nie mój wygląd. Jeśli tak bardzo razi was moja aparycja, że musicie mi to koniecznie napisać proszę o wiadomości na maila albo fb.

Jak widać na poniższym obrazku daje z siebie wszystko, żeby was nie razić moją "nadwagą":p

Buzkiaki! ♥