Mam jasno brązowe włosy, rozjaśniane sprayem joanna. Używałam wcześniej Castinga 713 Mroźne mochacino, o którym możecie poczytać tutaj <KLK>. Po lecie chciałam odświeżyć kolor i mój wybór tym razem padł na trwałą farbę do włosów bez amoniaku od Garniera. Nie chciałam za ciemnego koloru więc wybrałam coś z gamy blondów.
W opakowaniu znajdziemy instrukcje, odżywkę, rękawiczki, emulsię oraz farbę. Aplikatora niestety brak, a szkoda bo to utrudnia aplikację. Za to opakowanie zapłaciłam 20 zł w rossmanie, często widuje teraz te farby za ok 15 zł w promocji. Nakładałam produkt na włosy pędzelkiem również kupionym w rossie za jakieś grosze, substancję wlałam do szklanej miseczki i wymieszałam.
Nałożyłam najpierw na odrost a następnie na całe włosy. Miałam nadzieje, że wystarczy mi jedno opakowanie jak przy castingu, ale niestety produktu było za mało. Starałam się rozprowadzić wszystko równomiernie. Czułam, że końce nie są dopieszczone i tylko delikatnie smagnęłam je farbą. Podczas farbowania nie czułam żadnego szczypania czy dyskomfortu(pamiętajcie o zrobieniu próby uczuleniowej!), w łazience unosił się o dziwo miły, kwiatowy zapach. Farba do włosów posiedziała na mojej głowie 30 minut i poszła od kran. Podczas spłukiwania włosy były splątanie i niezbyt miłe w dotyku. Dołączona odżywka nie polepszyła sprawy, właściwie nie zrobiła nic konkretnego. Po wyschnięciu włosów, wciąż były sztywne i lekko szorstkie ale już mniej niż na początku. Kolor wyszedł dość ciepły, ze złotym poblaskiem. Nie przyciemnił mi włosów( o to mi chodziło, dlatego postawiłam na farby blond), ładnie wyrównał cały kolor(nie zauważyła żadnych plam), nie wyszedł tak jak na opakowaniu(ale tego można się spodziewać jak się ma taki kolor włosów). Z czasem lekko się rozjaśnił i zrudział ale nie wypłukuje się zbyt mocno. Mi akurat ten rudy poblask się podoba, ale wiem, że niektórzy z nim walczą. Włosy doszły do siebie po naolejowaniu, nałożeniu maseczki i żelu lnianego. Wydaje mi się, że farba nie wpłynełą bardzo na ich kondycje ale spowodowała wypadnięcie kilku nadprogramowych włosów( gdy po umyciu próbowałam je rozczesać.) oraz lekko je przesuszyła. Oprócz tego nie zauważyłam wzmożonego wypadania ani większych szkód.
Przed/ Po farbowaniu
Czy jestem zadowolona? Kolor mi się podoba, ale zdecydowanie fajniej na moich włosach zachowuję się Casting za który płacę podobne pieniądze. I chyba jednak w ciemniejszym odcieniu czuję się lepiej. Do tego brak aplikatora i mniej wydajna zawartość. Z drugiej strony produkt nie wymywa się szybko i nie przyciemnił mi włosów(czego się obawiałam). Nie tworzy plam i ma przyjemny zapach. Niemniej jednak to chyba ostatnia moja przygoda z farbą Olia, wracam do zaufanego castinga;) Obawiam się, że kolejne farbowanie mogłoby jeszcze bardziej negatywnie wpłynąć na włosy.
Poniżej więcej zdjęć obecnego koloru: