wtorek, 29 października 2013

Migoczący fiolet od Golden Rose

Chciałam pokazać wam ten lakier już dawno ale na zdjęciach go prawie nie widać.  Aparat zjadł jego wielowymiarowość i wieloktrotnie próbowałam go sfotografować. Nie wiem jak to zrobię ale postaram wam się opisać to, co widzę gdy na niego patrzę. Na jasno-błękitnej bazie(miss sporty 456 dostępny w rossmanach ok 6 zł) położyłam lakier Golden Rose  3D Glaze  Top Coat 09 (stoiska golden rose, http://goldenrose-styl.pl/sklep/product.php?id_product=2746 za ok 10 zł). I się zakochałam. Jedna warstwa odpowiednio nałożona daje sporą ilość drobinek. Są różnego koloru i kształtu i pływają w leciutko liliowej bazie. Fiolet lakieru lekko zmienia barwę bazy, ale nie bardzo znacznie. Drobinki pięknie migoczą, nie tylko w pełnym słońcu. Najwięcej można doszukać się dużych, niebieskich z nutą fioletu. Tuż za nimi migoczą złotawe punkciki oraz odważne fioletowe błyskotki. Przy najmniejszym ruchu dłoni można zauważyć inne migoczące cząsteczki. Zdjęcia niestety wszystko zepsuły, więc mam nadzieje, ze użyjecie wyobraźni by zobaczyć prawdziwe oblicze tego lakieru;)

Lakier u mnie trzymał się na paznokciach 3 dni i zszedł płatami, przynajmniej nie musiałam się martwić o zmywanie brokatu;)  Top ten będzie pięknie wyglądać na różnych lakierach, błękitach, różach, fioletach, żółtych i wielu wielu innych. Bardzo uniwersalny i przepiękny lakier;)









środa, 23 października 2013

Pump up lashes

Gdy byłam na weekendzie pin up w Poznaniu o którym pisałam tu <KLIK> miałam okazję poddać się zabiegowi trwałego podkręcania rzęs. W studiu Malinowa odnowa miałam wykonany zabieg na kosmetykach Maxlash. Musiałyście czekać tak długo na recenzję ponieważ chciałam poczekać do całkowitego wypadnięcia rzęs, by opowiedzieć wam o każdym etapie.

Źródło: http://celebixy.pl/rzesy-20051



Zabieg który miałam wykonany polega na trwałym podkręceniu rzęs przy użyciu preparatu nadającego podkręcenie. Zabieg utrzymuje się do 8 tygodni( czyli tak długo aż podkręcone rzęsy nie wypadną:)) Poddać zabiegowi nie można się gdy mamy bardzo słabe rzęsy, przebyłyśmy niedawno operacje powiek albo mamy podrażnione/otarte okolice oczu bądź wystąpiło u nas uczulenie na jakiś ze składników preparatu jak również choroby jak jaskra, jęczmień, zaćma, zapalenie spojówek.

Zabieg trwa ok godziny, jest całkowicie bezbolesny. W trakcie spokojnie można usnąć;) Po wszystkim rzęsy wydaję się o wieele dłuższe a podkręcenie jest aż nienaturalne. Efekt bardzo mi się spodobał ale miałam uczucie gołego oka. Od razu po zabiegu można malować rzęsy ale nie umiałam się do tego zabrać i miałam trudność z namalowaniem kreski eyelinerem;) Po pierwszym demakijażu rzęsy lekko się wyprostowały ale nadal były mocno uniesione, taki efekt bardzo mi się spodobał. Pokochałam nowy wygląd oczu, rzadziej robiłam kreski bo to rzęsy robiły całe spojrzenie. Po miesiącu zaczęłam zauważać ubytki, część rzęs była prosta część podkręcona. Nieumalowane rzęsy wyglądały trochę gorzej ale pociągnięte tuszem odzyskiwały swój urok. Im dalej w las tym więcej rzęs było prostych ale po ok 2 miesiącach efekt wciąż był bardzo fajny. Najgorszy był czas gdy zostało ok 3 podkręcone rzęsy, miałam ochotę je wyrwać bo nie dało się ich ogarnąć, ale ta niedogodność trwała ok 2 tygodnie. Nowe rzęsy wyrosły bez żadnych przeszkód, nie były słabsze ani nie wypadały jakoś bardziej niż zwykle. Mnie ten efekt rozkochał! Wreszcie czułam, ze mam piękne rzęsy;) 

PRZED ZABIEGIEM  i OD RAZU PO ZABIEGU



PO ZABIEGU niepomalowane rzęsy


PO ZABIEGU pomalowane rzęsy


Ja z zabiegu byłam mega zadowolona, podkręcone rzęsy to coś co zawsze bardzo mi się podobało. Niesamowicie dodają uroku całej twarzy i już za nimi bardzo tęsknię. Na pewno chciałabym powtórzyć go jeszcze kiedyś, może na lato(żeby rzadziej malować rzęsy:))

Cena takiej przyjemności  w Malinowej Odnowie to ok 90 zł. Czy warto? Popatrzcie na zdjęcia i same odpowiedzcie sobie na to pytanie;)


ZDJĘCIA CAŁEJ TWARZY:)

OK 2 tygodnie po zabiegu

Po ok miesiącu

2 miesiące po zabiegu





Dziękuję Kasi i Maćkowi za możliwość skorzystania z usługi i ciepłego przyjęcia;) Będę was i całą ekipę wspominać jeszcze przez długi czas;)

sobota, 19 października 2013

Włosy po fryzjerze

Byłam u fryzjera, znowu mam 60 cm włosów zamiast 72 cm. Bo wyjściu z salonu myślałam, że mam włosy do ramion ale oczywiście nic takiego się nie wydarzyło. Moja fryzjerka wie, ze jeden cm to jeden cm:) Zdziwiło mnie, że miałam włosy rozczesane Tangle Teezerem. Nie wiedziałam, że moda na nie doszła nawet do salonów;). Ostatnio chyba między innymi przez jesień zaczęły mi mocniej wypadać włosy i mam wrażenie, ze jest ich coraz mniej. Od poniedziałku zaczynam kurację z calcium panthotenicum oraz balsamem do włosów capitavit. Włosy trochę odżyły, końcówki są gęste, mam lżej na głowie a włosy wciąż mają odpowiednią długość;) Podcięcie ich to był bardzo dobry pomysł;)

Na razie wrzucam fotki po fryzjerze, bez mojego ułożenia włosów. Jak możecie się domyślić, są rozczesane i wysuszone suszarką więc nie prezentują się zbyt rewelacyjnie;) próbowałam je ogarnąć wodą i żelem ale nie skręciły się tak dobrze jak powinny;)  Mimo to chciałam wam pokazać jakie zmiany nastąpiły:)












Będąc w domu miałam okazję wreszcie pojeździć chwilę na moim nowym rowerze. Jestem w nim zakochana po uszy!;) Szkoda, że zima powoli uniemożliwi mi jazdę na nim. Już czekam na wiosnę!;)






niedziela, 13 października 2013

Double line

Miał być wczoraj post ale nieoczekiwanie miałam gościa:) i ostatecznie nie dałam rady. Ale dziś już się zebrałam i oto jest!

Mam dla wam makijaż, który wykonałam tuż przed pójściem do pracy (włosy oczywiście jeszcze mokre bo przez noc nie dały rady wyschnąć:/). Spodobał mi się  na tyle, że kolejnego dnia wykonałam bardzo podobny w czarnym odcieniu. Jest banalnie prosty bo składa się z kresek. Ten poniżej stworzyłam przy pomocy paletki The Balm Nude tude,  na twarzy mam podkład Annabelle Minerals ( w małej ilości, żeby nie przykryć piegów;) i róż z tej samej firmy, rzęsy pokryte są tuszem Gosh Cat Eyes, jako bronzer posłużył mi korektor z elfa.  Nie jest to może dzieło sztuki ale spodobały mi się te rozdzielone kreski, coś innego niż klasyczna "mała czarna". Także tak... to by było na tyle na dziś:)

Miłego wieczoru! :)







czwartek, 10 października 2013

Czerwień z dodatkiem:)

Wibobox jak zwykle u mnie z opóźnieniem... ale to naprawdę nie moja wina!:D Paczki przychodzą do mojego rodzinnego miasta a ja stacjonuje obecnie w Warszawie i zanim pojadę do domu to mijają wieki:)

No nic, na początku pokażę wam dwa lakiery które w boxie znalazłam i które szybko użyłam:) Całe pudełko było wypełnione lakierami a wiec tym, co ewalucja lubi najbardziej;) Użyłam lakieru nawierzchniowego nr 7 z serii blink blink oraz intensywnej pomarańczo-czerwieni nr 299 z serii express growth (która niestety trafiła mi się z krzywo ściętym pędzelkiem:/) Oba lakiery były przyjemne w obsłudze, ale ten nawierzchniowy dość ciężko się zmywał. Trzymały się 3 dni i wtedy zaczęły odpryskiwać. Co do schnięcia nie mam zarzutów. Zdjęć niestety mało, bo robiłam je tuż przed pracą i jakimś dziwnym trafem większość okazała się rozmazana:D









Reszta wiboboxa poniżej a w nim same dobrocie, lakiery z serii blink bling, express growth, zamszowa posypka z odpowiadającymi kolorem lakierami, pędzel do różu, top matujący, oraz klasyczne lakiery z wibo:) Żyć nie umierać! ;)



poniedziałek, 7 października 2013

Szaleństwo zakupów

W ten weekend  wraz z gazetą Elle lub In Style trwało Szaleństwo zakupów. Mimo, że pracowałam udało mi się zagospodarować tak czas, ze i ja dałam radę kupić małe co nieco. Skupiłam się głównie na ubraniach bo tego mi najbardziej brak. Co roku budzę się w środku zimy i widzę, ze nie mam żadnych ciepłych ubrań. Tym razem jestem sprytniejsza! Chcecie zobaczyć co upolowałam?

1 W Sinseyu kupiłam bluzę i sweter. Oba mają rękawy 3/4 czyli długość dla mnie idealna. Są ciepłe ale nie za grube, mają dekolt co jest dla mnie priorytetem. Pierwsza z nich wpadła mi w oko brzoskwiniowa bluza, jest bardzo wygodna i bez zbędnych gadżetów, gwiazdki dodają uroku:) Sweterek zauważyłam na samym końcu, rozczulił mnie napis bo sama nienawidzę się spóźniać.
W obu czuję się świetnie mimo, ze są bardzo proste. Komfort liczy się dla mnie najbardziej;)




2 Kolejny zakup w Sinsey to buty balerinki. To najwygodniejsze byty tego typu jakie kiedykolwiek miałam. Mam już 2 kolory, wczoraj do kolekcji dołączył kolejny:) Za 29  zł żal nie brać;)



3 Następny przystanek nastąpił w H&M. Miałam wziąć 2 zwykłe topy w różnych kolorach ale ostatecznie skusił mnie tylko ten bordowy. Totalna klasyka. Natomiast na maxa zauroczyły mnie te rękawiczki i już wiedziałam, ze muszą być moje! Niby 22 lata a wciąż jestem taka dziecinna;)) Chociaż i tak powstrzymałam się przed zakupem czapki w tym samym stylu( może jeszcze po nią wrócę :D)

Jeśli chodzi o zakupy to byłoby na tyle natomiast pochwalę się jeszcze ostatnimi zdobyczami, a raczej prezentami:) Od moich współlokatorek dostałam cudowny prezent urodzinowy w sam raz na zbliżająca się zimę: Przeurocze ciapki, mięciutki kocyk i pluszowego kwiatka( przynajmniej nie zwiędnie:)). Dziękuję wam dziewczyny jeszcze raz! :)



Na tym kończy się dzisiejszy post:) Tez polowałyście na okazje w ten weekend?;)

piątek, 4 października 2013

Garnier Goodbye!

Nowy szampon do włosów Garniera zbierał w internecie dość dobre opinie dlatego gdy pojawiła się możliwość wypróbowania go długo się nie zastanawiałam. Teraz gdy butelka powoli zaczyna sięgać dna mam już wyrobione o nim zdanie o którym zaraz wam napisze.

 Ostatnio jakoś mniej czasu poświęcam włosom, brak mi czasu na olejowanie, wolę sięgać po gotowe maski niż bawić się półproduktami. Ciężko mi wypracować nową rutynę gdy mam nieregularne dni pracy. W tym wszystkim trochę się zgubiłam i zapomniałam o tym co jest podstawą: szampony służą do mycia! Nie wiem co we mnie wstąpiło, że pomyślałam chociaż przez chwilkę, że szampon może "pożegnać uszkodzenia".




Produkt zamknięty jest w typowej dla Garniera butelce, która ma bardzo intensywny kolor;) Nie lubię jej otwierania bo gdy mam mokre ręce zawsze mam problem by otworzyć produkt.
Nie ma się co oszukiwać, że obietnica producenta zostanie spełniona. Nie poczułam, żeby moje  były x10 mocniejsze. Szampon bardzo ładnie pachnie, jakby kwiatowo. Ma gęstą kremową konsystencje, przez co jest wydajny i łatwo się pieni. Po pierwszym myciu byłam bardzo zadowolona, włosy były pachnące, i gładkie( ale czy gładsze niż zwykle? Chyba bez szału). Sam szampon ułatwił rozczesywanie co mnie dość zdziwiło.  Ale w tym przypadku każde kolejne jego użycie wpływało na jego niekorzyść. Moje kręcone i dość suche włosy zazwyczaj mają dużą objętość mimo, że nigdy nie miałam ich bardzo dużo. Po używaniu tego szamponu okazało się, że moje włosy mogą mieć przyklap i totalny brak objętości. Nie radzi sobie ze zmywaniem olei, w pewnym momencie nawet miałam wrażenie, ze przestał myć.  Musiałam sięgnąć po oczyszczającą barwę do włosów bo moje włosy były jakby oblepione i mocno obciążone. Teraz sięgam po ten produkt od czasu do czasu, bo wtedy nawet się sprawdza. Ale ciągłe jego używanie na pewno nie jest dla mnie.

Teraz już wiem, że moje włosy nie lubią się z silikonami w szamponie i mam nadzieje, ze tą lekcję zapamiętam na długo... Czasem nie warto ufać reklamom, a ja dałam się złowić:D No nic, następnym razem dwa razy pomyślę:)

Pamiętajcie, ze to jest moja opinia i inne włosy  mogą się z nim polubić;) Dajcie znać jak u was się sprawdził;)


czwartek, 3 października 2013

baby blue

W tym tygodniu druga zmiana piekielnie wpłynęła na częstotliwość postów. Dziś obiecałam sobie, że biorę się przed południem i o czymś napisze:)

Dziś przepiękny błękit, który przypadkiem wpadł w moje ręce. To Miss Sporty 456.  Malowałam paznokcie mojej przyjaciółce tuż przed jej wyjazdem na wakacje i przez przypadek wraz ze swoimi lakierami zgarnęłam i ten urokliwy błękit.  Spodobał mi się na tyle, że chce kupić taki sam:D Ma dość gęstą konsystencje, ale  z łatwością prowadzi się po paznokciu. Schnie szybko ale nie grzeszy trwałością - dość szybko odprysnął. Za to kolor jest całkowicie czarujący, piękny jasny błękit. Opalone słońcem dłonie ślicznie z nim współgrają... szkoda, ze pocałunki słońca już powoli znikają na dobre;) Kosztuje ok 6 zł.