Na te deszczowe dni, na ten chłodny czas... przyda nam się odrobinę rozświetlenia. Nic nie ożywia tak cery jak dobrze dobrany róż. Jeśli się śpieszę stawiam na róż z drobinkami ale gdy mam troszkę więcej czasu zawsze sięgam po rozświetlacz. Ostatnio używałam mgły pudrowej z paese( macie ochotę na recenzję?) ale znalazłam coś co przebiło jej właściwości. Mówię tu o cieniu do oczu essence cappuccino, please! nr 58. Długo szukałam efektu tafli i myślałam, ze paese to max co mogę mieć. Ale okazuje się, że się myliłam.
Zacznę od opakowania. Zawiera 2,5g produktu. Ceny nie pamiętam, chyba coś koło 7 zl?, jeśli wiecie poprawcie mnie w komentarzu;) Jest tandetne i plastikowe, moje już się połamało co możecie zobaczyć niżej. Na szczęście nie ma problemu z otwieraniem. Ale w tym okropnym pojemniku kryje się cudo, więc wierzchnia warstwa nie ma dla mnie znaczenia.
Cień stosuję do rozświetlenia łuku brwiowego i kości policzkowych. Daje bardzo ładny efekt fafli, który można stopniować. Świetnie wtapia się w kolor skóry, nie barwi jej daje tylko glow. Kolor to bardzo naturalny beż, wpadający lekko w złoto.
Co do trwałości... jest fenomenalna, szczególnie na policzkach. Będąc na uczelni od 11 do 20 i wracając do domu w lustrze widzę nietkniętą taflę( moja cera jest mieszana, na policzkach dość sucha). Przy nakładaniu produkt minimalnie pyli.
pięknie pęknięte opakowanie;) |
Gruba warstwa |
cienka warstwa |
Podsumowując:
Wreszcie znalazłam produkt rozświetlający który szczerze pokochałam. Jak dla mnie wadą jest tylko opakowanie ale, co to za wada? Produkt świetnie się trzyma, daje efekt tafli i kosztuje grosze. I czy kogoś to obchodzi, że to cień a nie rozświetlacz? Myślę, ze nie:D Szczerze polecam!
Niżej możecie zobaczyć, jak wygląda na twarzy( przepraszam za kiepskie zdjęcie ale mój aparat miał problemy z uchwyceniem efektu)
Rzeczywiście, fajny efekt za niewielką cenę!
OdpowiedzUsuńfajny:) trzeba mu się przyjrzeć z bliska w drogerii:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię próbować kosmetyków kolorowych w innej roli niż ta, która została przypisana mu na opakowaniu. Np. ostatnio połyskliwy róż stał się cieniem do oczu, a płynny cień właśnie rozświetlaczem do policzków :D
OdpowiedzUsuńŁadnie się prezentuje. :)
OdpowiedzUsuńprzyjemny ;)
OdpowiedzUsuńa ja wczoraj chodziłam za rozświetlaczem- byłam nawet w Douglasie, Sephorze i Macu... Jak dobrze, że nic mnie nie zachwyciło i nic nie kupiłam:) Teraz tylko muszę wybrać się do Natury:) Jejku jak dobrze, że akurat o tym napisałaś:)
OdpowiedzUsuńchyba sobie zakupię :)
OdpowiedzUsuńooo masz! nie poznałam Twojego bloga:D ja kiedyś używałam różowego cienia do oczu Inglota jako różu i też się świetnie sprawował:)
OdpowiedzUsuńBardzo delikatny i nienachalny efekt, ja natomiast zastanawiam się nad zakupieniem jasnego cienia z limitki Wild Craft i stosowania go jako rozświetlacza.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńmuszę go mieć!
OdpowiedzUsuńużywanie cienia jako rozświetlacza to jedno z najmądrzejszych posunięć. i giga oszczędność.
OdpowiedzUsuńpiękny odcien;)
OdpowiedzUsuńAle masz świetną cerę,zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam essence :) własnie kupiłam cień z tej serii tylko że fioletowy i jestem zadowolona ... cappucino please ! :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie używam tego typu kosmetyków, bo mam tłustą cerę :( Ale wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńrozświetlaczy nie używam, ale jako cień kolor też mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńWygląda genialnie :D
OdpowiedzUsuńoj ale fajny :) własnie rozglądam się nad takim cudeńkiem. nie głupie...
OdpowiedzUsuńCały makijaż mi się ogromnie podoba!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie efekt jaki uzyskałaś. Wygląda to genialnie :)
OdpowiedzUsuńchciałam Cię prosić o polubienie mojej strony na Facebooku
http://www.facebook.com/OriLeszno
dziękuję :*
Wspaniały pomysł:) Przeczytałam tego posta wczoraj i gdyby nie moje lenistwo już bym miała ten cień w kosmetyczce. Może w Douglasie go dopadnę, bo Natury w niedziele zamknięte.
OdpowiedzUsuńmam ten kosmetyk, ogromnie podoba mi się kolor, ale u mnie trzyma się króciutko :(
OdpowiedzUsuń