niedziela, 17 maja 2015

The Balm Cindy Lou Manizer

Kto nie zna kultowego rozświetlacza The Balm Mary Lou Manizer?  Chyba każdy o nim słyszał! Sama bardzo długo chciałam go mieć. Moja kolekcja produktów rozświetlających rozrastała się, ale wciąż nie miałam najbardziej kultowego z tej kategorii. Pewnego razu zaszłam do drogerii i pomyślałam, że wreszcie będzie mój i... rozczarowałam się. Odcień jest bardzo złoty, jest oczywiście obiecywana tafla, ale i są (małe, ale jednak) zauważalne drobinki. Tuż obok Mary spoczywała grzecznie Betty oraz Cindy i postanowiłam również im się przyjrzeć. I stało się, to Cindy mnie oczarowała i za sprawą sklepu internetowego bodyland.pl trafiła w moje ręce i dziś zapraszam na jej recenzję.


Po pierwsze opakowania w stylu retro są zachwycające. Uwielbiam klimat typu pin up. Solidne oraz bardzo ładne za razem. W środku znajdziemy przepięknie rozświetlający róż. Daje cudowną taflę na policzku i wygląda pięknie w świetle dziennym i sztucznym. Ma lekko łososiowy odcień z nutą brzoskwini, podkreśla na skórze ciepłe tony. Dodaje fajnej świeżości całej cerze. Produkt ma mocną pigmentacje, więc watro przed nałożeniem strzepać nadmiar z pędzla. Cindy Lou z łatwością się rozciera i moim zdaniem wygląda obłędnie na policzkach.   Trwałość też jest ogromnym plusem. Użyłam go o 7 rano i w niezmienionym stanie trwał aż do godziny 23 (przypomnę, że mam na policzkach skórę suchą).  Mój produkt kosztował 66, 75 zł za 8,5g, a link do sklepu znajdziecie tutaj: <KLIK>

Wiosną i latem wybieram róże z połyskiem, ponieważ zastępują równocześnie rozświetlacz jak i klasyczny matowy róż. Nie lubię wtedy nosić za dużo warstw na sobie;)  I właśnie taki efekt możecie zauważyć na poniższych zdjęciach.








A Wy, którą z sióstr macie/chcecie mieć? Cindy, Betty czy Mary?:)

czwartek, 14 maja 2015

Orly Miss Conduct

Zapraszam Was  na recenzje lakieru Orly. Dziś przygotowałam produkt, o którym długo marzyłam. I tak wreszcie znalazł się w moich zbiorach, zobaczyłam, użyłam, pokochałam. Jeśli macie ochotę poczytać o nim więcej, zapraszam dalej!



Miss Conduct to bardzo wyjątkowy lakier. W ciemno malinowej bazie zatopione są holograficzne drobiny. W słońcu wygląda przepięknie, dlatego zdecydowałam się na niego właśnie wiosną. Dołączył do mojej kolekcji lakierów i w tym momencie używam go bardzo często. Posiadanie dużej kolekcji czasem jest smutne, meczę jeden lakier a cała gromadka smutna czeka na użycie;) Chyba czas na porządki;) Produkt ma przyjemną, ale rzadką formułę, natomiast krycie dobre-klasycznie po dwóch warstwach. Pędzelek typowy dla orly: wąski i długi. Ze schnięciem nie ma problemu, ale jak zazwyczaj nakładam na niego top nawierzchniowy. Bez wsparcia wierzchnią warstwą dość szybko zauważyłam przetarcia przy końcach, ale z topem nie ma tego problemu. Trwałość oceniam na ok 4 dni, ale pamiętajcie, że to głównie zależy od waszych paznokci i indywidualnych predyspozycji. Lakier można kupić na OrlyBeauty za ok 40 zł za ogromną butlę 18ml


Jest piękny i totalnie wyjątkowy. Bardzo cieszę się, że go mam i już nie oddam;)






 



 Makijaż wykonałam produktami:

Podkład            Lancome Miracle Teint 005
Puder               All in one 02 The Body Shop
Róż                   
All in one 02 cheek color The Body Shop
Rozświetlacz    Lovley silver highlighter
Eyeliner           Wibo waterproof black i Golden Rose extreme sparkle 03
Bronzer            Honey bronze 01 The Body Shop
Szminka           Revlon colorstay moisture stain 001 India Intrigue
Brwi                 Puder do brwi Golden Rose 105
Tusz                 Angel Eyes Mascara Ardeco

niedziela, 10 maja 2015

Bell HYPOAllergenic 07 Czysty błękit

. Witajcie:) Trochę mnie tu nie było... Niestety ostatnio mam trochę stresów i ostatnie, o czym myślałam to pisanie. Dorosłe życie czasem płata nam figle i  nie do końca da się wszystko zaplanować. Dostawałam od was sporo wiadomości, na które wkrótce odpiszę. Ale dziś zebrałam się przed pracą i tworzę dla Was, ale i dla siebie ten post:D Pamiętajcie, że najczęściej odświeżam mój instagram, więc jeśli za mną tęsknicie to zapraszam tutaj INSTAGRAM

Dziś na deser podaję lakier, w końcu od tego zaczął się mój blog:) Kupiłam go w Rossmanie w obecnie trwającej promocji -49% na produkty do ust i paznokci. Wybrałam serię Bell HYPOAllergenic,  bo nigdy wcześniej nie miałam z nią do czynienia. W standardowej cenie lakier kosztuje ok 10,99zł. Wybrałam dwa odcienie i dziś macie okazję bliżej poznać nr 07.



Buteleczka bardzo klasyczna  ze srebrną zakrętką. Osobiście wolę kwadratowe opakowania, bo łatwiej je układać obok siebie, ale to takie moje  małe zboczenie. Pędzelek dość szeroki, wygodny. Konsystencja z tych gęstszych, ale nie za gęsta. Jedna warstwa daje naprawdę dobre krycie, a przy tak jasnym odcieniu nie jest to tak często spotykane. Na zdjęciach 2 warstwy produktu. Lakier schnie szybko, ale mim o wszystko zawsze utwardzam lakiery topem. Kolor mnie nie zawiódł, delikatnie rozbielony błękit to jeden z moich hitów na lato. Nic dodać nic ująć. Jestem na tak! Do tego oddychająca formuła i fajna trwałość( trzyma się trzeci dzień na razie bez problemów). Teraz ciekawa jestem całej szafy Bell... Szczególnie rozświetlacza. Może kupię, jak choć troszkę zużyję moje kosmetyczne zapasy:)








 Makijaż wykonałam produktami:

Podkład            Lancome Miracle Teint 005
Puder               All in one 02 The Body Shop
Róż                   
Annabelle minerals Rose
Eyeliner           Wibo waterproof black i lovley nr 3 niebieski
Bronzer           Honey bronze 01 The Body Shop
Szminka           Make Up Revolution Atopic położony na czarną konturówkę z Inglota
Brwi                 Puder do brwi Golden Rose 105
Tusz                 Angel Eyes Mascara Ardeco

Miłego dnia dziewczyny! :) 


sobota, 11 kwietnia 2015

Orly Key lime twist

Słońce zagląda do moich okien… Uwielbiam tą porę roku i z radością obserwuje niebo.  Z tej okazji postanowiłam na paznokciach zaszaleć z neonem. 


Orly  Key lime twist zawojował  blogsferę i oczarował również mnie <KLIK>. Pochodzi z nowej kolekcji Sugar High <KLIK>. Raził po oczach, gdy przeglądałam moje ulubione blogi i sama zapragnęłam mieć go na paznokciach. Nie żałuję! Zazwyczaj pod neony daję białą bazę, ale tu postawiłam na 3 warstwy i to dało świetny efekt.  Przy początkowych pociągnięciach lekko smuży, ale kolejne warstwy zupełnie niwelują ten efekt.  Moim zdaniem robi wrażenie, razi po oczach i przyciąga wzrok, ma nietypowy odcień żółtego- wpada lekko w zieleń. Pokochałam go i nie mogę się doczekać by zobaczyć jak będzie się prezentował przy lekko opalonych dłoniach. Na razie zadowalam się tym, co mam i spoglądam na niego od czasu do czasu… niesamowicie poprawia mi humorJ










Makijaż wykonałam produktami:

Podkład            BB cream shiso The Body Shop
Puder               All in one 02 The Body Shop
Róż                   Blush Shade Peral 01 The Body Shop
Rozświetlacz    Wibo Illuminator  <3
Eyeliner           Wibo czarny eyeliner wodoodporny oraz limited edition catrice feathered Fall
Bronzer            Baked To Last Warm Glow The Body Shop
Szminka           Avon Color Bold Power Plum
Brwi                 Puder do brwi Golden Rose 105
Tusz                 Angel Eyes Mascara Ardeco

środa, 1 kwietnia 2015

5 odcieni Golden Rose Vision Lipstick

Zapraszam was dziś na przegląd i recenzję 5 kolorów szminek z Golden Rose. Pod lupę bierzemy serię vision lipstick. Każda jest troszkę inna - jedne zachwycają, inne troszkę mniej. Jeśli macie ochotę to zapraszam dalej.


Wszystkie pomadki, które mam są bardzo miękkie i kremowe. Mają bardzo ładny, ale nie bazarowy połysk, który po ok 2h prawie całkiem znika. Bardzo na plus przemawiają opakowania - klasyka! Okienko, przez, które widać kolor pomadki to dla mnie hit i mega wygoda. Szkoda, że złote napisy szybko się ścierają (szczególnie, gdy nosimy produkt np. w torebce). Pomadki mają bardzo ładny wykrój, chociaż dla mnie może za bardzo zawinięty czubek. Ich pojemność to 4,2g, a cena to ok 10,90 <KLIK>


105 – zacznę od tego odcienia, jeden z moich ulubionych. Piękny, bardzo naturalny codzienny efekt. Pięknie się rozprowadza i ma bardzo dobrą pigmentację. Utrzymuje się na moich ustach ok 5h. Sięgam po nią bardzo często do mocniejszych oczu.




137 – to dość intensywna, lekko pomarańczowa czerwień. Pigmentacja rewelacja, kremowe wykończenie. Utrzymuje się lepiej niż jej jaśniejsze siostry. Na mnie daje radę nawet do 7-8h (o ile pamiętam o niej, i jem ostrożniej niż zazwyczaj). Bardzo ładnie wygląda i ożywia całą twarz




126 - to najjaśniejszy kolor jaki mam. Ten nudziak również bezproblemowo się nakłada, ale nie jest zbyt trwały. Na szczęście zjada się sukcesywnie i bez plam. U mnie daje radę ok 3h. Nie czuję się najlepiej w takich odcieniach, mam wrażenie, że jest dla mnie troszkę za jasny. Ma tendencje to zbierania się w miejscu połączenia warg, ale nie zawsze to robi.




141 - bardzo głębokie bordo i niestety mam problem z jego aplikacją. Troszkę smuży i mam wrażenie, że nie daje gładkiej tafli koloru. Bez konturówki ani rusz, bo lubi wypłynąć poza granice ust, ale ciemne barwy już tak mają. Mimo wad podoba mi się, taki zdecydowany odcień.




133 - ukochany odcień, tu wszystko jest idealne. Mega trwałość, kolor wręcz wtapia się w usta. Bardzo podoba mi się efekt jaki daje. Śliczny i intensywny odcień na wiosnę/lato. Mój nr 1 wśród całej gromadki. I przede wszystkim świetnie się w nim czuję, czego trzeba więcej?;)




Podsumowując, pomadki są bardzo dobrej, jakości. Jasne mam wrażenie, że utrzymują się krócej, a ciemne są prawie nie do zdarcia. W trakcie noszenia tracą trochę połysk, ale nie odbiera to komfortu noszenia. Nie wysuszyły mi ust i nie podkreślają ich suchości. Niska cena i wygodne opakowanie również są ich dużym plusem. Do tego duży wybór odcieni… Idę polować na następne :D Macie jakiś kolor warty polecenia?




piątek, 27 marca 2015

Kolorowe eyelinery z lovley

Cześć;)

Gdy tylko wiosna/lato zapuka do drzwi mam ochotę na kolorowe szaleństwo.  Niebieskie tusze, pastelowe eyelinery, intensywne pomadki. Dziś pokaże wam dwa cuda od  lovely nr, 2 czyli zielony oraz nr 3 w odcieniu błękitu.



Do tego looku użyłam obu. Mają zwykłe, dość cienkie pędzelki. Cena jest obłędna, bo tylko ok 8 zł. Kolory dla mnie wow! Dawno nie widziałam takich ładnych intensywnych eyelinerów. By zrobić ładną kreskę potrzeba dwóch warstw, ale warto. Konsystencja średni rzadka, przyjemna w nakładaniu. Moim zdaniem pięknie wyglądają, wprawiają w idealnie wiosenny klimat. Mam nadzieje, że szybko mi nie zaschną, bo pokochałam je. Nie odbijają mi się na powiece o ile poczekam do zaschnięcia. Zdarzyło mi się za szybko zacząć mrugać i cała kreska była ku mojej rozpaczy rozmazana. Także odczekajcie chwilkę;)

Dla mnie hit na ciepły sezon<3 Mam jeszcze różowy odcień, ale o nim może innym razem?:)