wtorek, 26 kwietnia 2011

Kwitnące essence

Dziś wpis trochę inny niż poprzednie, ponieważ moją pasją są nie tylko lakiery ale wszelkiej maści kosmetyki.Nie chciałabym ich zaniedbywać i sprawiać przykrość nie pisząc o nich. W końcu są bliskie mojemu sercu.

W piątek przy okazji wyjścia na miasto odwiedziłam Naturę w moim małym miasteczku.  Ależ było moje zdziwienie gdy zobaczyłam  w szafie essence limitowanke o której dużo bloggerek się rozpisuje. Z 15 złotymi w portfelu i mentalnym zakazem kupowania lakierów przynajmniej do końca maja podeszłam po półki.Pierwsze co złapałam to śliczny puder tłoczony drobne kwiatuszki. Nie mogłam się oprzeć i to on wylądował w moim koszyku  w innym wypadku śniłby mi się po nocach.

Nie było testera więc wymacałam go dopiero w domu. Jest uroczy, to jego pierwsza zaleta. Po drugie mieni się srebrnymi a nie jak to często bywa złotymi drobinkami. Nadaje twarzy świeżego blasku. Nie stosuje go na całą twarz lecz na policzki i skronie. Fajnie nienachalnie rozświetla. I pięknie pachnie! tak pudrowo-kwiatowo. Bardzo szybko znika z Natur więc jeśli jesteście zainteresowane to lepiej szybko się po niego wybierzcie. Bardzo fajny produkt za niewielką cenę. Aż żal go nie kupić;)


6 komentarzy:

  1. właśnie też o nim myślałam, jak go znajdę w mojej Naturze to chyba kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kosmetyki essence kuszą mnie tymi opakowaniami tak,że muszę bardzo szybko przechodzic obok ich szaf:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wygląda . .. !

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaak kusi głównie tymi slodkimi kwiatuszkami:D

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad;)