niedziela, 10 kwietnia 2011

Miętowy revlon

Jakiś czas temu wpadłam do super pharm, zobaczyłam go, zakochałam się... i wyszłam z pustymi rękami. W dobie kryzysu lakier który kosztuję 19,99 dla mnie jest nieosiągalny. Kilka dni później zdesperowana zdecydowałam się go kupić gdyż miłość nie wybiera i bronic sie przed tym uczuciem nie mogłam. Niestety na półce już go nie było. Zostały same róże które zupełnie do mnie nie przemawiały. Poczułam się odrzucona i na znak buntu nic nie kupiłam. Gdy już prawie o nim zapomniałam udałam się do SPpo żel pod prysznic o którym napisze kiedy indziej;) i był ON. Piękny, miętowy, szlachetny i dumny stał na póle otoczony revlonem blue lagoon oraz peach petal. Jednak to on wołał do mnie swoim pięknym głosem: "weź mnie!" Z nutą wahania złapałam go bo był ostatnim egzemplarzem i truchtem pobiegłam do kasy. I wtedy los się do mnie usmiechnął:D Okazalo się ze na lakiery tej firmy jest promocja 30%.  Wtedy już wiedziałam że słusznie postąpiłam i zostałam wynagrodzona za cierpliwe czekanie. Dzięki ci o Revlonie!

Teraz kilka słów o samym lakierze. Kolor jest idealn,y miętowa mięta bez nut błekitu czyli taki jaki szukalam. Pędzelek jest dosyć cieńki, ale można się przyzwyczaić.  Lakier dość szybko schnie ale na moich paznokciach nie utrzymuje się zbyt długo bo ok 3 dni. Świetnie pasuje do opalonych dloni których nie posiadam. Ale na bladych też prezentuje się całkiem nieźle. To jeden z moich ulubionych lakierów.

Światlo dzienne


5 komentarzy:

  1. 3 dni? ciekawe ile mój żółty będzie się trzymał, a teoretycznie ma być na pazurkach 10 dni, przynajmniej tak Revlon obiecuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie to mnie najbardziej zawiodło, jednak ze względu na kolor mogę mu to wybaczyć. Po 3 dniach widać na nim takie pekate pręgi i zaczyna odpadać. Może po prostu za grube warstwy kładę? sama nie wiem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie piszesz notki ^^ aż się uśmiech na twarzycce pojawia :D.

    Miętusek tak jak już pisałam - śliczny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja swój cienkimi warstwami nałożyłam, więc zobaczymy... a jaki top coat używasz?

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad;)