piątek, 29 kwietnia 2011

Samotny błyszczyk

To jedyny w mojej kolekcji kosmetycznej maziaj do ust. Kupiłam go z okazji studniówki i korzystam z niego tylko na większe wyjścia bo nie lubię jak coś mi się na ustach lepi. Na co dzień używam balsamu tisane który z całego serca wszystkim polecam. Uratował moje suche usta przed śmiercią naturalną i nie rozstaję się z nim nigdy.<klik> Ale no nie o nim miałam dziś pisać. Głównym tematem będzie błyszczyk wibo holographic shine. Wybór padł na niego ponieważ pasował do mojego studniówkowego lakieru, a dla mnie-lakieromaniaczki to właśnie jest priorytet.

Kilka słów o nim: na błyszczykach się nie znam ale ten nie ma za wygodnego pędzelka, taki lekko przerzedzony i nabiera się na niego za dużo kosmetyku. Konsystencja fajna, nie czuć tych drobinek na ustach. Rozmasowuje się dość łatwo tworząc fajną szklistą powłokę. Nie smakuje rewelacyjnie, pachnie przeciętnie. Na ustach utrzymuje się około 4 godziny i potrzebuje poprawki. Ma ładny kolor i ślicznie się mieni. Nie wiem czy mogę go polecić bo nie mam porównania.

1 komentarz:

  1. błyszczyk fajna rzecz, tylko trzeba cały czas poprawiać, bo się szybko zjada, poza tym zostaje na brzegach szklanek, czego nie znoszę po prostu... :) tego błyszczyka nie miałam, ale podoba mi się kolor.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad;)