Reanimacja loków to temat rzeka. Sama lubię gdy moje włosy z
dnia na dzień się rozprostowują więc odświeżanie skrętu nie jest moim
priorytetem. U siebie zauważyłam nawet,
że na drugi dzień loki wyglądają lepiej niż zaraz po myciu.
Jakiś czas temu dodałam post o reanimacji ale nie poparty
własnymi doświadczeniami a tekstem jednej z wizazanek. Jeśli chcecie poczytać
znajdziecie go tutaj<KLIK> Czas zweryfikował te pomysły i mam swoich
faworytów w tej kwestii.
Czas rozpocząć akcję
reanimację! :D
1 Pierwszy sposób, który stosuję to zwilżenie włosów wodą i odżywka bez
spłukiwania. Zazwyczaj używam do tego
atomizera i rozpylam wodną mgiełkę na lokach. Na to nakładam odżywkę(zazwyczaj
Joanne Naturie albo balsam z Apteczki Babunii) w wielkości orzecha włoskiego i
zaczynam ugniatać włosy. Następnie tak
ugniecione przypinam je spinkami do głowy i czekam aż podeschną.(czasem pomagam sobie opierając głowę o podłogę) Poniżej
możecie zobaczyć to misterne upięcie:D
Zdjęcia trochę kiepskie:p ale mam nadzieje, że zrozumiecie o co chodzi:D
2 Drugi sposób to potraktowanie każdego loczka z osobno odrobina
odzywki bez spłukiwania i odrobiną żelu do włosów. Mój kształt loka to rulon
więc nietrudno mi oddzielić każdy lok osobno.
Po nakładam podeschnięciu odgniatam wilgotnymi dłoniami żel.
3 Trzeci patent to bardzo wygodna sprawa ale nie na każdemu
się sprawdzi. Wieczorem gdy widzę, że moje loczki są już smętne a ja nie mam
czasu ich umyć zwilżam je wodą i
nakładam sporo odzywki bez spłukiwania. Następnie na samym czubku głowy zwijam
je w jeden wielki rulon i przypinam spinkami typu żabka.
Kolejnego dnia po rozpuszczeniu mam bardzo fajne, wyraźne loczki.
Czasem gdy te sposoby zawodzą rezygnuję z rozpuszczonych
włosów i stawiam na koczki, warkocze, kucyki. W ostateczności decyduję się umyć
głowę dzień wcześniej niż planowałam. Myślę, że tym postem ameryki nie odkryłam
ale dostałam komentarz z prośbą o taki post. Mam nadzieje, ze sprostałam
zadaniu ;)
Ja niestety mam tak beznadziejne włosy, że ani nie są to loczki, ani proste. A jak tylko próbuję je ułożyć to wytrzymują max godzinkę ;)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie to samo ^^
Usuńja też! z tym,że trzymają się 3-4 godz ;D
UsuńJa po prostu ugniatam je żelem lnianym i dla mnie bomba.:) Ale to dopiero 3 dnia, na drugi dzień są najfajniejsze i nie muszę niczym ich poprawiać.
OdpowiedzUsuńCoż za poświęcenie z tą podłogą;)
OdpowiedzUsuńZdjęcie z podłogą mnie rozwaliło :D hah dobre :)
OdpowiedzUsuńA twoje włosy dla mnie to poezja- piękne, długie i gęste... ehh nie to co moje...
Trochę nie rozumiem, w jaki sposób leżenie głową na podłodze ma pomóc wyschnąć włosom/zrobieniu się loczków... :P
OdpowiedzUsuńCiężko było mi to przekazać, opieram głowę, żeby przypiąć loczki do głowy jak najdokładniej, coś takiego jak pluking ale bez szmatki:D
UsuńW sumie mój patent bardzo przypomina 3 sposób :)
OdpowiedzUsuńHaha głowa w podłogę ;p
OdpowiedzUsuńJa mam proste włosy, a jak chcę mieć lekkie fale to wieczorem po umyciu zaplatam warkocza (albo kilka) i rano mam trochę pokręcone :)
na moich włosach to się nie sprawdza :D
OdpowiedzUsuńPo pięciu minutach znowu miałabym proste druty :D U mnie najlepiej sprawdza się zostawienie mokrych włosów do wyschnięcia - bez żadnych żeli itd. Wtedy trzymają się najdłużej :d Nawet cały dzień! Dziwne to bo po lakierze do włosów nawet 20 minut nie wytrzymują... Ale ciekawe masz sposoby :D
OdpowiedzUsuńja ostatnio gdy zepsułam prostownice odkryłam, że moje włosy się kręcą ! może nie są tak piękne jak u Ciebie ale mam moje wymarzone loki :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za dużo roboty a po 1 godzinie i tak się odkręcą ;D
OdpowiedzUsuńJeeeesttt!! to ja, ten anonimek, który prosił o post! XD dziękuję, z pewnością ułatwi mi sprawę w układaniu loczków:):*
OdpowiedzUsuńzawsze 3 patent;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że pojawił się taki post :) Ja swoje loczki na następny dzień reanimuję podobnie: psikam je atomizerem wodą, nakładam balsam babuni i ugniatam w koszulkę. Później sobie dosychają same :) Ja już dawno zrezygnowałam ze stylizatorów bo zauważyłam, że po nich moje włosy są bez życia i co najgorsze zaczęły się perfidnie łamać. Mam za cienkie włosy :( a próbowałam różności polecane na wizażu.
OdpowiedzUsuńMoje są okropne, pierwszy dzień po myciu miękkie i jakie takie ale drugi to masakra, suche, szorstkie, nieprzyjemne siano. Używam olei i silikonów żeby się nie puszyły na upale ale i tak są do niczego :( Kok u góry na noc robi mi haos na głowie, a po warkoczu są przyklapnięte i nie wszystkie dają się w niego 'złapać'. Nie umiem odgniatać żelu, ani używać pianki, zawsze po tym mam pozlepiane i szorstkie więc tak sobie żyją własnym życiem... Ehh chciałabym mieć takie jak Ty, albo chociaż żebyś mnie nauczyła jak sobie z nimi radzić :)
OdpowiedzUsuńa ja mam proste, więc w ogóle inna bajka :)
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takie loki. Ja niestety mam nieokreślone w włosy - ani proste, ani kręcone...
OdpowiedzUsuńNie mogę z tego zdjęcia z głową na ziemi :D
OdpowiedzUsuńooo, przyda mi się :) niedawno zrobiłam trwałą i chyba też będę musiała nad tym popracować :)
OdpowiedzUsuń